niedziela, 1 listopada 2009

Panowie - z kwiatkiem czy bez?

Mamy nasz pierwszy wspólny wieczór, umawiamy się w charakterystycznym miejscu, czekamy na naszą damę, a w ręce trzymamy piękną różę. Ja się nie raz zastanawiam, czy przyjść na spotkanie z kwiatem i ciekawe czy dziewczyna też myśli np. "czy będzie dla mnie miał coś miłego?". A dlaczego poddaję wogóle pod rozważanie motyw kwiata? Z dwóch względów: pora roku i to co będziemy chcieli robić danego wieczoru. Dajmy na to, umówiliśmy się na lody, ale później np. na spacer w zoo, albo karuzela lub inna dynamiczna rozrywka. Czy panna będzie zadowolona z faktu, że zamiast w pełni cieszyć się chwilą, musi pilnować kwiata, tudzież bukieciku? Myślę, że z powodzeniem możemy powiedzieć czy tez wytłumaczyć się, że planujemy dynamiczne :) spotkanie, albo nie mówić nic i wkrótce się wszystko wyjaśni. Tzn chodzi o to, iż nie ma obowiązku czy pisanej regóły, ale gdzieś w głębi może się pojawić przelotna myśl "nic dla mnie nie ma".

No a druga rzecz, to po prostu pora roku, w którą właśnie zresztą wchodzimy. Jest jesień, kwiaty jeszcze tą pogodę mogą tolerować, ale jeśli będzie zimniej, to wątpię czy po 2-4 godzinach spaceru (chociaż im zimniej tym więcej zapewne będziemy unikać tego typu randek), roślina dojdzie do siebie wsadzona do wazonu. Wygląda więc na to, iż to pora roku w pewnym sensie narzuca nam rozwiązanie tego niuansu.

A już inna sprawa, że często może być tak, że kupiony kwiat zwiędnie Wam już pod koniec spotkania. Sztuczne podtrzymywanie ich przy życiu przez kwiaciarnie jest na porządku dziennym. Zwracam więc uwagę, aby chociaż przy tym pierwszym zakupie kwiata, nie oszczędzać na tych tańszych (kulkudniowych).

Tymczasem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

blogi