piątek, 30 października 2009

Pora dnia, a sama randka

Z założenia kiedy umawiamy się na randkę, robimy to zazwyczaj albo późnym popołudniem lub wieczorem. Zastanawialiście się może dlaczego? Czyż nie lepiej umówić się np. na 7:30 rano? :) Żartuję, ale powiedzmy 12, czy 14 godzina, to jeśli ktoś się spotyka w takim terminie, to naprawdę jest to rzadkość. W zasadzie to chyba sprawa jest oczywista. Czujemy się bardziej komfortowo w godzinach popołudniowych, jesteśmy po pracy, gdzie zostały obowiązki, czujemy się rozluźnieni i gotowi na doznanie przyjemności.

Ale z drugiej strony ktoś może być zmęczony dziennymi obowiązkami. Coś może pójść nie tak, szef się na nas wyżył, albo nie dotrzymaliśmy jakiegoś terminu. I za kilka godzin masz spotkanie z kimś, kogo poznałaś/poznałeś w pubie, a wcale nie jesteś na to nastawionym. Humor oklapnięty, a rozmowa się nie klei, na zakończenie konsekwencjom różnych rzeczy nie umawiamy się na drugi raz. A może lepiej to było przełożyć np. na sobotę na godzinę południową i iść na karuzele? Co za tym idzie - myślę, że im krótszy dzień, tym mniej przeszkód mogło być rzuconych pod nogi, co może mieć przekład na naszą pierwszą relacje z potencjalnym partnerem lub partnerką. Nie twierdzę, że jest to jakoś hiper ważne, ale może to być kolejny aspekt działający na plus lub minus: pora dnia.

Tymczasem

czwartek, 29 października 2009

Kiss, kiss...

Czy bycie odważnym popłaca? Zależy o jaką odwagę chodzi. Pytanie, czy całowanie dziewczyny na pierwszej randce w godzinę po poznaniu jest odważne czy po prostu nierozsądne. Ona nam się podoba i jasne, że często może być tak, że pod wpływem chwili mamy ochotę na coś więcej - bez czekania, bez podchodów, po prostu zrobić ruch i wynieść z niego odrobinę przyjemności. Może są takie osoby, którym to będzie odpowiadać, ale w większości wypadków, jeśli spotykamy się z kimś wartościowym, gwarantuje Wam, że lepiej trochę odczekać.

Stwórzmy klimat, to jasne, sprawmy by i ona i my czuli się dobrze.  I jeśli raz czy drugi sytuacja będzie przyjemna o wiele lepiej dziewczyna zareaguje jeśli będziemy chcieli się do niej zbliżyć. Czy nie mam racji?

środa, 28 października 2009

Czym zaskoczyć?

To dla nas oczywiste, że Panie lubią być zaskakiwane przez nas. Lubią niespodzianki, kiedy się coś dzieje, jeśli się staramy kupując nawet od czasu do czasu kwiatka lub jakiś mały symbol naszego uczucia. Lubią być zabierane w różne ciekawe miejsca, nie zawsze muszą wiedzieć, gdzie się udajemy. Lubią, kiedy się nimi interesujemy, kiedy z nimi rozmawiamy i kiedy na nie patrzymy. Nie lubią długiej stagnacji i braku działania z naszej strony, chcą byśmy cały czas byli kreatywni i jest ku temu uzasadnienie - to, iż coś robimy  jest pewnym symbolem, że nam ciągle zależy. Działajmy więc Panowie, działajmy!

poniedziałek, 26 października 2009

Zachowanie i luz

Na ile swobody można sobie pozwolić na randce? Zależy od faktu, czy jest ona pierwsza, czy któraś z kolei. I druga sprawa - czy jeśli jesteś już z kimś dłuższy czas, wspólne wyjście na spacer czy do kina nadal nazywa się randką? Chyba tak, a jesli nie, to z pewnością można to jakoś przedefiniować.


Co do luzu w zachowaniu. Trzeba być sobą, każdy to powie. Jednak należy to robić umiejętnie, nie można chyba odkrywać wszystkie swoje atuty, bo partnerka się wystraszy i jeśli nie ucieknie, to przynajmniej wywołają u niej nasze małe schizy, pewną wątpliwość czy dobrze postępuje ;) Jeśli więc siedzimy w kawiarni, to nie opowiadajmy o oglądanym ostatnim meczu, ani nie zdradzajmy szczegółów pracy w naszej pracowni chemicznej. Umiejętność szlifu obycia towarzyskiego, tego partnerskiego obycia, uczymy się całe życie i być może będzie tak, że czasami stracimy jakąś okazję do bycia z kimś, tylko dlatego, że nie potrafiliśmy się odpowiednio zachować. Ja na początku robiłem tak, że przygotowywałem sobie listę rzeczy o których nie mogę absolutnie mówić oraz te, które lepiej unikać, ale być może przy sprzyjających wiatrach będą mogły wpłynąć w rozmowę. I chyba dziewczyna na pierwszej randce nie chce słuchać jaka to jest śliczna, a raczej woli się skupić na poznaniu partnera, czyli nas. Ale generalnie rozmowę prowadzimy w proporcji 60% my, 40% partnerka albo odwrotnie. Jeśli będzie zbyt duża skrajność, jest szansa, że już się nie zobaczymy, ale i to zależy od charakteru drugiej osoby. W każdym bądź razie: uważajmy na to co mówimy i jak się zachowujemy.

niedziela, 25 października 2009

Czy tam wrócę?

Ilekroć spojrzę na znajomy pomnik przypomina mi się ona. Dlaczego? Z prostego powodu, że to właśnie w tym a nie innym miejscu po raz pierwszy zaznałem smaku jej ust. Było minęło, ale zastanawiam się idąc tropem płci przeciwnej, planując randki i organizując wspólny czas, jak bardzo wpływają na nas miejsca do których chodzimy. I czy fakt, że często lubiłem przebywać z nią na ulubionej ławce w parku, ma nie przeszkadzać mi przychodzić tam z kimś innym? Cóż - przeszkadza i w tym tkwi sedno. Szczęściem jest to, że mieszkam w dużym mieście i jest sporo różnych ciekawych lokacji. Ale i tak mamy te swoje, te jedyne. Czasem zauważam, iż miejsce traci urok, jeśli nie przychodzisz w nie z tą samą osobą. To chyba jednak normalne. Możliwe, że jest opcja wyłączenia pamięci na miejsca i osoby w naszych głowach, ale jeszcze jej nie znalazłem. Więc póki co omijam drewnianą, odrapaną ławkę w parku, ulubioną (byłą) kawiarnię, a nawet przejezdną karuzelę i inne ciekawe rzeczy.

sobota, 24 października 2009

Pierwsze kroki

Gdybym potrawił przewidzieć skutki postępowania na randce, to zapewne każde spotkanie byłoby udane i, że tak się wyrażę "trafione". Na ile jednak zawsze wychodzi to co sobie zaplanuje i to co zaplanujecie Wy, doskonale wiemy. Możesz spekulować gdzie ją zabrać, czy zaplanować jakieś jedzenie i co mówić. Te pierwsze zwłaszcza wrażenia są fantastyczne, mówiąc tu o początku nawiązywania znajomości. Jest po prostu magicznie, bo wchodzisz w relacje na stopie nie rozmawiania o pogodzie, a poznawania tej drugiej osoby. Chyba, że czujemy, że coś będzie nie tak. Po prostu wiemy od początku, iż ta relacja nie wyjdzie. Nie ma co wówczas kombinować, przejść się do kina, a rozmowę prowadzić tak, by było nieco poniżej optymalnej linii. Czyli partnerka ma spędzić miło czas i nie oczekiwać w przyszłości na telefon :) Ale tych rzeczy było mniej i zazwyczaj jest jak pisałem - magicznie. I o tym chciałbym tu właśnie skrobnąć słowo lub dwa. Własne wynaturzone spostrzeżenia o drugiej płci, a może i czasem trafione w sedno.

Tymczasem
blogi