poniedziałek, 30 listopada 2009

Krótkie randki

Czy tak naprawdę są praktykowane? Czy komukolwiek chce się umawiać na chwilę z ukochaną osobą by zamienić z nią parę zdań?

Czym są krótkie randki? To po prostu może być wycinek dnia, w którym oboje macie chwilę i postanawiacie ją spędzić nie na samotnym lunchu, ale we wspólnym towarzystwie. Np. przerwa w pracy, telefon do siebie i już jesteście umówieni na pyszne brokuły, gdzie możecie wymieniać się rewelacjami dnia. Albo jedno z Was może przyjechać do drugiego, wręczyć kwiaty w biurze lub powiedzieć kilka miłych słów i zniknąć.

Gdy mija dzień za dniem, praca powoduje, że wszystko Wam się zlewa w jedno, takie małe smaczki dodają pikanterii. A jeśli sobie przypomnicie, bo nie jesteście już np. w początkowej fazie związku, chwile kiedy właśnie tak zaczynaliście Wasze spotkania. Na początku chce się być i chłonąć moment za momentem, a później wdziera się monotonia dnia, Wy macie już wrażenie, że się znacie i wszystko siada. Szybkie randki, spotkania, cokolwiek, co jest odskocznią dnia, może po prostu zastymulować ponowną ciekawość i podnieść adrenalinkę. Małe rzeczy też potrafią cieszyć.

czwartek, 26 listopada 2009

Czy warto przepraszać?

Życie w związku, wychodzenie na randki, wyjazdy na wakacje, wszystko to powoduje, iż dużo czasu spędzamy wspólnie z naszym partnerem. Razem jemy, śpimy, robimy zakupy, dzielimy się troskami, bawimy się itd. Wydaje się, że dobrze zgrana para nie powinna mieć powodów do kłotni czy waśni. Skoro we wszystkim się dogadują, razem pokonują problemy to skąd owe miałyby się brać. Chcąc jednak nie chcąc, czasami może się zdarzyć, że popełnicie jakaś gafę. Sytuacja może być dla Was o tyle nowa, iż nie będziecie wiedzieli jak w niej sobie poradzić. Czy macie się bardziej na coś złościć, czy wogóle zbyć kogoś i nie zwracać na niego/nią uwagi? A może.... przeprosić za coś co zrobiliśmy?


Najłatwiej do tego dojść, kiedy na spokojnie przemyślimy sobie sprawę czy postąpiliśmy dobrze czy źle. Czy spór w którym tkwimy wyniknął z naszej winy i przede wszystkim czy racje jakie bronimy są rzeczywiście prawidłowe patrząc z naszego punktu widzenia. Wówczas może się okazać, że początkowa prawidłowa racja, coś w czym myśleliśmy jesteśmy dogłębnie przekonani, jest błędna. Wielu z nas po prostu będzie chciało żartem obrócić wszystko w zapomnienie. Ale za punkt honoru powinniśmy sobie przybrać rzecz, że możemy się do błędu przyznać. Ze skruchą wyznać "nasze winy" i po prostu przekonać, iż więcej się to nie powtórzy. Partner doceni Wasz gest, a Wy możecie urosnąć w jej/jego oczach.

Jednakże nie sztuką jest samo przyznanie się do błędu, ale i w przyszłości jego uniknięcie. Siła mocy przepraszania może w pewnym momencie prysnąć, a w oczach Waszej randki pojawi się ironia. Skoro więc już raz coś poszło Wam nie tak - weźcie z tego lekcje i w przyszłości sprawcie byście przepraszać nie musieli.

poniedziałek, 23 listopada 2009

Apaszka na szyi

Czy macie jakieś swoje preferencje odnośnie wyglądu drugiej osoby? Przysłowiowa apaszka ma dodawać pewnego uroku, nawiązuje do specyficznego typu kobiety, zarówno jak i wiele innych elementów ubrania. Weźmy dystyngowanego gościa z fajką w ustach, szalem na szyi i kamizeli w kratę. Nie seksowne? Być może nie bezpośrednio, ale to co kryje się za tym ubiorem może już bardziej  pociągać. Panowie, lubimy przecież wygląd kobiety nie tylko wówczas jeśli eksponuje swoje bezpośrednie walory ciała, ale i wówczas kiedy je zakrywa.

Poprzez odpowiednią manipulację ubiorem możemy uzyskać zaskakujące efekty na reakcji drugiej osoby. Tym łatwiejsze to dla nas będzie im mniej takich rzeczy robiliśmy, czyli codzienna typowa moda, aż tu nagle zmiana frontu o 180 stopni. Można kusić drobnymi akcentami jak chociażby kolczykami w kształcie wisienek w uchu lub zapowiedzeniem przez panów podczas rozmowy telefonicznej w bardzo krótki sposób np. "przyjadę po Ciebie o 20, bądź ładnie ubrana", bez zdradzania szczegółów. To jej zapowiada, że i partner będzie na coś uszykowany. Małe drżenie i emocje, a wieczór z pewnością będzie udany.

środa, 18 listopada 2009

Dowartościowanie

Jak ważną rzeczą jest mówienie drugiej osobie, że jest piękna, śliczna - w przypadku kobiet, a facetowi, że zaradny, męski? Czyż nie potraktujemy takich słów jako pewnego rodzaju cios w naszą godność? Wiemy przecież co jesteśmy warci, jak wyglądamy. A może nie? Czyżby obie płcie oczekiwały na miłe słowa, słowa które właśnie wypływając na wierzch, upewniają nas, że faktycznie jesteśmy doceniani i postrzegani w ten właśnie sposób w jaki chcemy być.

Zakładając, że wiemy o cechach i wyglądzie drugiej osoby. Czy zatem kobiety, nie chcą słyszeć prócz typowych, może już nieco oklepanych frazesów o urodzie, że są sprytne, przedsiębiorcze, pomysłowe? Czy musi to być zarejestrowane tylko dla facetów? I czy mężczyzna nie może dowiedzieć się, że jest przystojny, ma przyjemną cerę lub inne miłe rzeczy na które kobiety zwracają uwagę?
Z zasady człowiek jako istota jest dość próżny, więc mniej lub więcej - każdy z nas lubi otrzymywać komplementy. Najważniejsze to by faktycznie były one trafione w naszą osobowość. Flirt może być zupełnie nie trafiony, jeśli palniemy coś, czego druga osoba zupełnie nie oczekuje, a może wręcz przeciwnie doprowadzić do niesmacznego klimatu. Komplement jest trochę jak gust. Trzeba się go nauczyć i umieć wykorzystać w najbardziej trafionych sytuacjach.

niedziela, 15 listopada 2009

Tańcowa gorączka.... przeminęła już dawno.

Obrót w lewo, obrót w prawo, uśmiech, mocny uścisk w talii. Gdzież dzisiaj można potańczyć? Dawne, sprawdzone lokale zanikają w dużych miastach, typowe potańcówki odbywają się gdzieś już nie tak otwarcie jak wiele lat temu. Dystkoteki jeśli są, dobrze wiecie jak na nich wygląda. Gdzie można się wyrwać na sobotni wieczór i poszaleć? Moim zdaniem alternatyw jest mało. Może to mało dochodowy interes, by organizować coś naprawdę wartościowego, a może to po prostu dzisiejsza muzyka przeszkadza w niesieniu tego typu rozrywki. Jeśli więc wieczorami chcecie się udawać na taneczne randki z dziewczyną, musicie się naprawdę wysilić. Może wraz z przyjaciółmi zorganizować prywatkę taneczną? Tylko to nie ten klimat, nie ta wielkość sal, gwar i mnogość ludzi. Nie ma to jak poszaleć na pełnym parkiecie. Niedawno widziałem zwykły lokal, daniowo-kawiarniany z parkietem do tańca. Tylko, że muzyka leciała, a parkiet był pusty.

Gdyby jednak gdzieś zaczęły się pojawiać sale, gdzie priorytetem byłaby dobra zabawa, a nie zadymy, gdyby ktoś nad tym zapanował w 100%, to jestem przekonany, że miałby swoją wierną widownie i praktykantów. Być może przyjdzie czas, że spotkania ze znajomymi, w blasku kolorowych reflektorów będziemy spędzać, jak 30 lat temu, właśnie w takich wartościowych miejscach. Bardzo na to liczę.

czwartek, 12 listopada 2009

Wiklinowy kosz


Choć nie najlepsza to obecnie pora roku, to naszło mnie właśnie pragnienie spędzenia wolnego czasu z partnerką na potocznie zwijmy to "trawce". Cień niedalekiego drzewa może przyjemnie chłodzić w wiosenny i letni czas (tak, tak, przypomnijcie sobie jak jeszcze niedawno legliśmy na łonie natury), a koszyk z pysznościami przyprawi nas o dodatkowe punkty dobrego nastroju :) Zapewniam Was, że każda dziewczyna polubi ten rodzaj spędzania czasu. Dla jednej oczywiście wystarczy pół godziny i może uznać to za nudy, ale w większości osób lubi ten rodzaj wypoczynku. Randka w rozległym parku lub niedalekim miejskim lasku, nad jeziorem, a może gdzieś na polanie przy leśniczówce. Zostawiamy troski miasta, a nasze myśli przenoszą się wyłącznie na pielęgnowanie naszej znajomości. Dla tych, którzy są w związku dłużej to też będzie znakomita odskocznia. Można porozmawiać o czymś więcej niż praca, nauka i typowe dzienne problemy aglomeracyjne.

Jak się przygotować na taki wypadzik? Klasycznie oczywiście. Wiklinowy kosz, obrus, dobre trunki, kieliszki, owoce, pieczywko, serki itp :) Wszystko to, co znacie z filmów, bo kierując się tym obrazem zaspokoicie oczekiwania swoje i partnerki. I zobaczycie, że te kilka miesięcy szybko minie i w maju będzie można coś takiego zorganizować. Powoli zbliżają się Święta, czas przeleci błyskawicznie, a potem już tylko styczeń, ferie, luty, dzień będzie stawał się coraz dłuższy i będzie już z górki.

Bywajcie

środa, 11 listopada 2009

Winne randki

Ale nie chodzi o poczucie winy. Czy randki powinny odbywać się w towarzystwie alkoholu? Spotykamy się z kimś po raz pierwszy lub drugi, być może chcemy przyspieszyć tempo lub z jakiegoś innego powodu, proponujemy lampkę wina. I nie ma w tym nic złego, atmosfera z pewnością się rozluźni i będzie nam o wiele łatwiej, ale co jesli sytuacja zacznie się wymykać spod kontroli przy którejś tam z kolei lampce wina? Być może zaczniemy pozwalać sobie na zbyt wiele i nasza partnerka będzie nas postrzegała już w nie tak przychylny sposób. Inna sprawa, że raczej nic innego nie proponuję do wypicia niż wino, i raczej niech to nie będą te pierwsze spotkania. Piszę oczywiście o konwencjonalnych spotkaniach - typowe umówienie się na wyjście. Innymi prawami alkoholowymi rządzą się prywatki czy zorganizowane imprezy, gdzie kogoś poznajmy, ale nie o tym chcę pisać na tym blogu. Tak więc panowie, troszkę klimatu nie zaszkodzi, byle z umiarem, nie chodzi o to by kogoś zaraz upijać. Prawda?


A co ma zrobić dziewczyna jeśli np. nie ma ochoty na alkohol? Wypić mimo swej woli, z uwagi na to, że pomyśli, że on ją oceni jako przykładowo "ckliwą"? Wymówić się czymś innym, czy powiedzieć wprost, że nie chcemy? Jeśli bardzo to nam nie przeszkadza, możemy się zgodzić, ale jeśli naprawdę nie chcemy, to nie ma co owijać w bawełnę i powiedzieć wprost.

Panowie - nie starajcie się też być zbytnimi znawcami wina. Szkoła jazdy jest o wiele trudniejsza niż Wam się wydaje i nie tyle, że można wyjść na nie zaznajomionego ze sztuką, ale po prostu nie trzeba wszędzie pokazywać jakim to dobrym jesteśmy w danym temacie. Przyjdzie czas gdzieś na prawdziwą degustację i będzie można się wykazać. Tymczasem zapoznajcie się z podstawowymi zasadami serwowania tego trunku, dopasowaniem gatunku do sytuacji itp.

wtorek, 10 listopada 2009

Atak dwustronny

Pole walki, chytre podchody, przebiegłe insynuacje. Zagadką są tajemnicze wydarzenia i schematyczne kopanie dołków. Oczy trzeba mieć szeroko otwarte. Gdzie jesteśmy? W zabieganiu o względy partnerki, wraz z kimś innym. Dwie osoby, który los postawił na drodze tę samą kobietę o tym samym czasie. Na razie nic nie jest jeszcze oficjalne, każdy robi dobre minki, jest uprzejmy, obaj panowie wiedzą o tym drugim. Dziewczynie jeszcze się podoba, że dwóch samców zabiega o jej względy. Czy podrywanie dziewczyny, która ma innego potencjalnego adoratora ma sens? Czy droga do serca, którą obraliśmy, droga właśnie podchodów, nie jest zbyt nieprzyjazna dla naszego samopoczucia?

Możemy czuć pewien smaczek rywalizacji, podoba nam się to, że coś się dzieje, że jesteśmy oceniani na równi z kimś innym i że ta walka trwa w życiu codziennym. Efektem dobrych starań może być długa miłość, ale czy dziewczyna robi fair, nie stawiając od razu krzyżyka na jednym z kogutów? Raczej nie. Nie jesteśmy przecież w stanie ocenić partnera od razu. Wiadomą rzeczą jest fakt, iż nawet po wielu latach mieszkania ze sobą, na jaw wychodzą jakieś brudy charakteru. Dajmy więc zawsze szansę osobie, która ma podjąć jaką decyzję, a sami starajmy się jak najbardziej możemy. Dobra prezencja wykonana fair, zawsze jest w cenie, a zabiegi mogą być wkrótce docenione.

poniedziałek, 9 listopada 2009

Czy można utworzyć wykaz rzeczy jakich należy unikać na randce? Jasne, że tak. Zawsze będą jakieś kryteria, schematy których mamy się trzymać, albo warunki, które powodują, że ze względu na to co powiemy, druga osoba ustosunkuje się do tego.

- jeśli możesz nie wytykaj wad partnerowi. Czasami nawet mała uwaga powoduje pewien niesmak.
- toleruj charakter. Każda osoba jest wiedziona własnymi cechami. Po prostu musimy je zaakceptować
- unikaj zbyt częstego powtarzania partnerce, jaka to ona jest piękna. Ona o tym wie i przynajmniej w początkowej fazie staraj się dostrzegać pozytywne cechy charakteru i te wychwalaj,
- z kolei jeśli facet zacznie mówić np. o jakimś meczu lub samochodach (lepiej unikajcie tych tematów panowie), to postaraj się choć trochę zainteresować, ale jeśli nie znasz tematu, nie udawaj, iż jest inaczej. Niech on wprowadzi Cię choć częściowo w detale,
- bądź zawsze gentelmenem. Jeśli możesz otwieraj dżwi, przeciskaj się pierwszy przez tłum, miej zawsze pod ręką husteczkę itp.
- a pani, może wykazywać podziękowania za starania się partnera o zapewnienie jej komfortu,
- kiedy ona wybierze coś w restauracji, możesz wziąźć to samo - będzie jej przyjemnie,
- jeśli któreś z Was zrobi gafę w miejscu publicznym i tego nie zauważy, zwróć jej/jemu uwagę dyskretnie, tak by nikt nie słyszał i nie kłopocz tym partnera,
- gdy któryś raz wychodzicie "na miasto", nie mów, że chciałbyś zrobić dziś coś innego, coś specjalnego. Partnerka Cię wyśmieje, bo zna już schematy, a Ty gdybyś chciał naprawdę czegoś specjalnego, zabrałbyś ją gdzie indziej.

Z pewnością wrócimy do tego tematu.
Tymczasem

niedziela, 8 listopada 2009

Flirt w miejscu pracy

Miejsce wydawać by się mogło przynoszące sporo sposobności do rozpoczęcia flirtu. Nasze miejsce pracy. Może to być zwyczajne biuro, laboratorium badań, posada urzędnika państwowego, obsługa w restauracji itd. itp. Łatwość nawiązywania znajomości jest tym bardziej zasadna, gdy zostaje zatrudniona nowa osoba. Wszyscy ją obserwują, a my sami staramy się wychwycić jak najwięcej pozytywnych cech. A sposobność jest tu znakomita, gdyż widzimy się z daną osobą codziennie, w wielu zwykłych momentach, ale i tych ciężkich, gdzie trzeba coś załatwić. Sytuacje stresowe powiedzą nam jak ktoś może zareagować w zwykłym życiu. Pytanie więc, czy warto zagłębiać się w dalszą znajomość zakładając, że ktoś podoba się nam i mamy przynajmniej wrażenie, iż i my podobamy się danej osobie.

Flirt w miejscu pracy jest też bardzo intymny, przynajmniej w tej pierwszej fazie poznawania. To może być dodatkowy bodziec do starania się wejść w relacje z kimś drugim. Myśl, że inni będą nas obserwować i spekulować może być podniecająca. Odpowiedź czy warto przyjdzie z pewnością sama, jeśli poznamy już lepiej charakter osoby, którą się interesujemy. Dochodzi tu jedynie element, czy chcemy przeżyć tylko chwilowy flirt, a może będzie nas interesowała dłuższa znajomość? Jeśli jest na froncie pierwsza opcja, to uwaga - można się nieźle sparzyć. Bo co będzie w sytuacji, gdy nam nie wyjdzie, rozstaniemy się dodatkowo w złości, a codziennie będziemy musieli się z tym kimś widywać w pracy. Oczywiście zaraz każdy z nas powie, że nie można zakładać, iż coś się wydarzy. Ale.... sami wiecie jak jest. I tak jak napisałem wyżej - gdy szukamy przygody, warto się zastanowić czy to aby dobre miejsce do jej przeżycia. W przeciwnym wypadku myślę: próbujcie.

sobota, 7 listopada 2009

Ubiór a sytuacje.

Zawsze w spódnicy, zawsze elegancko, zawsze pod krawatem. Czy potrzebny nam jest na każde spotkanie jakiś wykwintny strój? Deszcz, a my niesiemy parasole, palta, płaszcze, błoto chlapie na eleganckie spodnie, a w słońcu dusimy się w marynarce, żakiecie, naszyjnik dręczy naszą szyję.

Część z nas lubi po prostu się tak ubierać, przebierać, lubi mieć w szafie ciuch na każdą okazję, a najlepiej jeśli jest kilka do wyboru, a jeszcze lepiej kiedy kilkanaście, a najlepiej.... cóż, bez przesady. Idziemy do knajpki, ubieramy się w dżins lub podobną rzecz. Panie spodnie, albo wygodne spódnice, ale elegancja w takie miejsce nie jest wskazana. Jeśli umawiamy się na jakieś szaleństwa, też podejdziemy do tematu raczej praktycznie, a jeśli na wieczorną kolacje do restauracji, możemy się wystroić. Jednak to zadaniem partnera jest powiadomienie kobiety, gdzie idziemy, aby mogła dostosować swój ubiór do sytuacji. Czasami mogą być kontrowersyjne sytuacje i być może do sytuacji będzie można dostosować się w dwojaki sposób. Nie bójmy się wówczas pytać. Ale przede wszystkim nie starajmy się na siłę zawsze wskakiwać w wyszukane buty na wysokim obcasie, panowie ze skórzanymi rękawiczkami w dłoni itp. To sytuacja ma czynić nasz ubiór. Zwróćcie na to czasem uwagę.

piątek, 6 listopada 2009

Szukamy partnera lub partnerki. Pytanie tylko: gdzie?

Rozejrzyjcie się wokół siebie. Popatrzcie na osoby z Waszego otoczenia, na te które mijacie na ulicy, na współpracowników w pracy. W zasadzie każdy mógłby być potencjalną osobą z którą można by się spotkać. Jeśli szukacie partnera lub partnerki, to gdzie najczęściej się wybieracie? Pub, kawiarnia, znajomi - jakieś prywatki może. Te były popularniejsze z 10, 15 lat temu :) Czy pytacie się znajomych, czy nie mają kogoś z bliskich w wolnym stanie? A może lepiej nic na siłę? Czekać na okazję, czy działać? Oto jest pytanie.

Jestem w 90% pewien, że wszyskie osoby, które poznawaliście i spotykaliście się przez swoje życie, pochodzą z podobnego, nazwijmy to "źródła". Po prostu zawsze szukamy w podobny sposób i jeśli nie zaszło nic radykalnego w naszym życiu, prawdopodobnie będziemy poruszali się wg. naszego własnego schematu - idealnego sposobu na zdobycie naszej randki. Skąd takie przekonanie? Rozejrzałem się po znajomych i przypomniałem sobie jakie kroki spowodowały, że są z tymi osobami, z którymi są. Ciekawi mnie czy i Wy macie podobnie?

czwartek, 5 listopada 2009

Spóźnianie


Zastanawialiście się kiedyś czy spóźnienia z Waszej lub jej strony ma jakieś znaczenie długofalowe? I czy nas nie irytuje jeśli umawiasz się z nią i za każdym razem, dosłownie zawsze się spóźnia? Myślę, że systematyczne wyprowadzanie nas z równowagi powoduje narastanie pewnej niechęci. Im częściej się z kimś widzimy i jeśli zawsze jest to okraszone obślizgiem, to nie ma siły by w końcu nie zaczęło nas to naprawdę denerwować. Stoicie w deszczu pod jakimś okapem i czekacie. W palącym słońcu po pół godzinie też ma się dosyć. Jeśli ktoś z Was tego zaznał, temu łatwiej też będzie stawiać się na randki o punktualnej godzinie. Po prostu wiemy jak to jest.

Idąc jednak dalej tropem systematycznego "dawania ciała", jeśli to będzie piąty, dziesiąty czy któryś raz, wyrobi się w nas pewien pogląd na naszą partnerkę. Mały schemacik zagnieździ się w naszych głowach i być może, nie twierdzę, iż na pewno, ale być może schemat taki uaktywni się jeśli raz, czy dwa razy partnerka nie ściągnie obuwia u Was w domu, chociaż wie, że Wam to przeszkadza. Będzie to wydarzenie, później kolejne i jeszcze jedno i szuflada irytacji zacznie się wypełniać po brzegi. Co z tym robić? Sugeruję rozmowę od drugiej czy trzeciej wpadki spóźnialskiej. Jasno powiedzieć dziewczynie, że nas to drażni i jest to mało eleganckie, mimo iż jest kobietą (wbrew potocznej opinii, że kobieta może się spóźniać). Bo w zasadzie dlaczego mamy być tak traktowani?

Chyba jasną sprawą jest, że z naszej strony takie rzeczy dziać się nie mogą. Musimy być jak szwajcarski zegarek.

wtorek, 3 listopada 2009

Podwójna randka

Prędzej czy później nas spotka. Prędzej czy później odczujemy ten niepokój niesiony pytaniem jak to będzie i co się wydarzy. Podwójne randki mogą być zabawne, ale mogą być i nudne, zupełnie nie udane, mogą sprawić, że obrzydnie nam wspólne wychodzenie. Wyobraźmy sobie sytuacje, że nasza partnerka chce wyjść ze swoją przyjaciółką i jej chłopakiem na wspólny obiad, wydarzenie kulturalne czy jeszcze coś innego. Spotykamy się, witamy ew. poznajemy tą drugą osobę i powoli wchodzimy na teren badania, czym kto się interesuje, a najlepiej (przynajmniej na początek) dowiedzieć się jak poznała się druga para. Bywa tak, że często pary wstydzą się okoliczności poznania. Wychodzimy wówczas z tematu bez drążenia dziur. Jeśli jednak się uśmiechają, mamy z pewnością wiele minut dowiadywania się o szczegóły i miejsce poznania.

I chyba o to generalnie chodzi - przez całe pierwsze spotkanie będziemy testować, dopytywać się, starali się być zabawni i chcieli pokazywać jacy to szczęśliwi jesteśmy ze swoją drugą połową. Tak na pewno będzie na nasiadówce w pubie, czy może wizycie domowej. W przypadku, gdy udamy się na kręgle, mamy dodatkowy atut w postaci niezłej zabawy (uwaga, by nie wprowadzać za dużo rywalizacji - tzn. gramy, ale bez przesady - luz i starać się skupić uwagę na rozmowie). Byle całkowicie nie pochłonąć się gra, zabawą, bo rozejdziemy się wprawdzie rozluźnieni, ale nadal nie będziemy wiedzieć "kim oni są"?

Nie starajcie się cały czas narzucać tematu, opowiadać dowcipy, które wydają się nam zabawne, tym bardziej uważać na te niesmaczne, różnie mogą być odebrane w zleżności od stopnia zażyłości z nami. I nie bójcie się pytać wprost. Jeśli na twarzy pojawia się znak zapytania, wyjaśnimy dokładnie nasze pytanie. Zresztą podobna zasada tyczy się tradycyjnej randki, kiedy to poznajemy dziewczynę sam na sam.

niedziela, 1 listopada 2009

Panowie - z kwiatkiem czy bez?

Mamy nasz pierwszy wspólny wieczór, umawiamy się w charakterystycznym miejscu, czekamy na naszą damę, a w ręce trzymamy piękną różę. Ja się nie raz zastanawiam, czy przyjść na spotkanie z kwiatem i ciekawe czy dziewczyna też myśli np. "czy będzie dla mnie miał coś miłego?". A dlaczego poddaję wogóle pod rozważanie motyw kwiata? Z dwóch względów: pora roku i to co będziemy chcieli robić danego wieczoru. Dajmy na to, umówiliśmy się na lody, ale później np. na spacer w zoo, albo karuzela lub inna dynamiczna rozrywka. Czy panna będzie zadowolona z faktu, że zamiast w pełni cieszyć się chwilą, musi pilnować kwiata, tudzież bukieciku? Myślę, że z powodzeniem możemy powiedzieć czy tez wytłumaczyć się, że planujemy dynamiczne :) spotkanie, albo nie mówić nic i wkrótce się wszystko wyjaśni. Tzn chodzi o to, iż nie ma obowiązku czy pisanej regóły, ale gdzieś w głębi może się pojawić przelotna myśl "nic dla mnie nie ma".

No a druga rzecz, to po prostu pora roku, w którą właśnie zresztą wchodzimy. Jest jesień, kwiaty jeszcze tą pogodę mogą tolerować, ale jeśli będzie zimniej, to wątpię czy po 2-4 godzinach spaceru (chociaż im zimniej tym więcej zapewne będziemy unikać tego typu randek), roślina dojdzie do siebie wsadzona do wazonu. Wygląda więc na to, iż to pora roku w pewnym sensie narzuca nam rozwiązanie tego niuansu.

A już inna sprawa, że często może być tak, że kupiony kwiat zwiędnie Wam już pod koniec spotkania. Sztuczne podtrzymywanie ich przy życiu przez kwiaciarnie jest na porządku dziennym. Zwracam więc uwagę, aby chociaż przy tym pierwszym zakupie kwiata, nie oszczędzać na tych tańszych (kulkudniowych).

Tymczasem
blogi