czwartek, 5 listopada 2009

Spóźnianie


Zastanawialiście się kiedyś czy spóźnienia z Waszej lub jej strony ma jakieś znaczenie długofalowe? I czy nas nie irytuje jeśli umawiasz się z nią i za każdym razem, dosłownie zawsze się spóźnia? Myślę, że systematyczne wyprowadzanie nas z równowagi powoduje narastanie pewnej niechęci. Im częściej się z kimś widzimy i jeśli zawsze jest to okraszone obślizgiem, to nie ma siły by w końcu nie zaczęło nas to naprawdę denerwować. Stoicie w deszczu pod jakimś okapem i czekacie. W palącym słońcu po pół godzinie też ma się dosyć. Jeśli ktoś z Was tego zaznał, temu łatwiej też będzie stawiać się na randki o punktualnej godzinie. Po prostu wiemy jak to jest.

Idąc jednak dalej tropem systematycznego "dawania ciała", jeśli to będzie piąty, dziesiąty czy któryś raz, wyrobi się w nas pewien pogląd na naszą partnerkę. Mały schemacik zagnieździ się w naszych głowach i być może, nie twierdzę, iż na pewno, ale być może schemat taki uaktywni się jeśli raz, czy dwa razy partnerka nie ściągnie obuwia u Was w domu, chociaż wie, że Wam to przeszkadza. Będzie to wydarzenie, później kolejne i jeszcze jedno i szuflada irytacji zacznie się wypełniać po brzegi. Co z tym robić? Sugeruję rozmowę od drugiej czy trzeciej wpadki spóźnialskiej. Jasno powiedzieć dziewczynie, że nas to drażni i jest to mało eleganckie, mimo iż jest kobietą (wbrew potocznej opinii, że kobieta może się spóźniać). Bo w zasadzie dlaczego mamy być tak traktowani?

Chyba jasną sprawą jest, że z naszej strony takie rzeczy dziać się nie mogą. Musimy być jak szwajcarski zegarek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

blogi